Była opcja na dziś, żeby wyjechać ze znajomymi, ale jakoś nieswojo mi z tym, kasy brak, dużo roboty w domu, trochę problemu z dojazdem... Nie powiem, przykro mi z tego powodu, że nie jadę, tym bardziej, że organizator to mój przyjaciel i zawsze o mnie pamięta, bo z innymi to już bardzo różnie bywa...
Ale fakt faktem, rodzina jest najważniejsza i muszę opiekować się rodzicami, którzy są chorzy, więc okres młodzieńczy został definitywnie zamknięty i trzeba się w końcu zachowywać jak dorosły... Ech...
Takie właśnie jest życie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz